piątek, 17 sierpnia 2012

Telefony w mojej głowie ?

Jak ważne są myśli jakie docierają do nas nie trzeba chyba nikomu pisać. Jednak ostatni nasz wyjazd integracyjny był wspaniałym przykładem na to, że największym wyzwaniem podczas naszych życiowych wyzwań są myśli, informacje, jakie docierają do nas. Ich nadmiar lub brak może być dla nas istotny i bardzo często niezwykle pozytywny. Naszym głównym celem było wejście na przełęcz Bramy Chałbińskiego w Tatrach. Nasz wspaniały przewodnik Paweł wyjaśnił nam na początku eskapady, że odcinek podzielony jest na dwa etapy i w zakeżności od tego jak pokonamy pierwszą część będzie zależało czy pójdziemy dalej. Nie muszę mówić, że dla mnie „miejskiego słonika” nawet pierwszy etap ( lżejszy) miał swoje trudne momenty. Jednak poruszaliśmy się dzielnie podziwiając piękne widoki jakie nas otaczały. Co kilkadziesiąt minut robiliśmy postoje, aby odpocząć i nabrać sił na dalszą podróż. Muszę powiedzieć, że Tatry są piękne wzbudzają z jednej strony podziw by zachwile odczuwać respekt oraz lęk wobec granitowych gigantów jakie nas zewsząd otaczały. Nasza mała grupa tak czy inaczej posuwała się do przodu. W pewnym momencie Paweł zakomunikował nam, że jeszcze 200 metrów i będziemy na miejscu. Te ostatnie metry były ścianą płaczu, były momenty kiedy z plecakiem prawie czołgałem się do góry. Był już taki moment kiedy w mojej głowie pojawiła się myśl, aby zawrócić. Krople potu spływały mi na czubek nosa, a potem niczym górski potok na tatrzańską skałę. To była walka z samym sobą. Jednak pomyślałem sobie, że przecież to ten łatwiejszy etap. Moja ambicja nie pozwoliła mi się wycofać z tej przecież łatwiejszej części wycieczki. Weszliśmy na górę resztkami sił. Po wejściu padłem na „glebę” i po chwili odpoczynku zadałem pytanie Pawłowi, jaki jest dalszy etap podróży. Paweł odpowiedział to jest ten właśnie ostatni etap. To było te ostatnie 200 metrów. Paweł stwierdził, że dobrze nam szło więc uznał, że idziemy dalej. Zdziwiłem się bardzo. Jaki wniosek z tej historii. Gdyby nasz przewodnik powiedział nam że czeka nas ostatnie 200 metrów gehenny nikt być może nie chciałby iść dalej. Uznalibyśmy, że i tak zaszliśmy daleko. Jednak my tego nie wiedzieliśmy. W naszej głowie był to ciągle I etap co pozwoliło nam wejść na szczyt przełęczy. Gdybym wiedział to co wiedziałem potem telefony w mojej głowie ciągle by dzwoniły z zachętą do przerwania podróży. Cóż czasami warto czegoś nie wiedzieć i miło się zdziwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz