czwartek, 25 listopada 2010

Zmiana nie taka pewna.

Wielu chrześcijan boi się wszelkich zmian. Strach przed czymś nowym sprawia, że od lat wszytsko jest w niezmienialnym porządku. Ów porządek jeszcze wiela lat temu przynosił pewne korzyści. Jednak dziś trwanie w niezmiennym ładzie jest wielokrotnie celem samym w sobie. Mam świadomość, że pewne rzeczy nie ulegają zmianie jednak inne powinny w naturalny sposób powinny umrzeć. Zmiana powinna być stałym elementem życia kościoła, to co zmienialne niech się zmienia. Od kilku tygodni w środowisku kościelnym obserwuje pewne zjawiska. Pierwsze polega na tym, że przywódcy doceniający wagę zmian i potrzebę przeciwdziałania kostnieniu kościoła podejmują wysiłek reform-form i "dostają drzwiami w twarz . Opór członków ich wspólnot jest tak silny, że zmusza wielu Bożych przywódców do dramatycznych zmagań, ale też niektórzy liderzy podejmują decyzje o rezygnacji. Wypaleni zniechęceni porzucają marzenia. Jest też druga odsłona tego dramatu, zupełnie przeciwna. Wielu członków chrześcijańskich wspólnot nie może pogodzić się ze stagnacją w swoich społecznościach. wszelkie sygnały wysyłane w kierunku przełożonych nie spotykają się ze zrozumieniem. Tak źle tak niedobrze. Nie mam dobrych wieści dla tych z nas którzy nauczyli się sztuki przetrwania. Pewnego dnia samo przetrwanie już nie wystarczy, należy podjąć wysiłek zmian, reformę-form. Tak! Zaczyna się ona jak każda dobra reforma od serca. Dlatego są poszukiwani ludzi gotowi zapłacić cenę. Nie da się osiągnąć sukcesu angażując połowę serca, połowę talentów, połowę dziesięcin :) Nie można oczekiwać, że wielki sukces osiąga się za niewielką cenę. wszystko zaczyna się od zmiany, serca, myślenia i działania. Obym za 20 lat nie chciał tylko przetrwać !


piątek, 10 września 2010

Zdrowe kościoły pilnie poszukiwane !

Znowu seria maili z reklamami samoudoskonalaczy konferencyjnych pt. jak zostać dobrą matką, dziadkiem, czasy ostateczne, list do rzymian, efezjan. Kościół w wielu miejscach dalej nic nie zrozumiał. Utracony najwyższy cel egzystencji został zastąpiony polepszaczami naszego chrześcijańskiego życia. Tylko znowu okazuje się, że nic z tego nie wynika. Mnóstwo udoskonalaczy, a trudności jakby coraz więcej. Powód ? Zajęci nie tym, co trzeba. zamiast przynosić nadzieję utknęliśmy w bibliotekach i salach wykładowych. dziś nikt nie poszukuje ewangelistów i apastołów, a nauczycieli i ekspertów. Jednak poszukiwane są na nowo kościoły które skutecznie dotrą z miłością Jezusa i uczynią to najwyższym priorytetem. Prawdziwe uczniostwo zostało zastąpione informacją, w miejsce objawionej prawdy Bożego Słowa. a w dalszej kolejności pojawia się potrzeba innych rzeczy. Nic nas nie zwolni z przyniesienia nadziei Polsce. Błagam nie pszysyłajcie już tych zaproszeń, w to miejsce nieście nadzieję o Jezusie Chrystusie za wszelką cenę !Dzieki Bogu jednak zdrowych kościołów jest coraz więcej !

piątek, 16 lipca 2010

Religia to paskudna choroba

Religia to paskudna choroba. Nie ma na nią żadnego znanego ludziom lekarstwa. zagrożony nią jest praktyczne każdy pobożny i szczerze nawrócony człowiek. Wykracza ona poza wszelkie ramy organizacji kościelnych. Objawia się umiłowaniem rytuałów, w których zainfekowani czują się dobrze i bezpiecznie. Człowiek porażony tą chorobą cierpi na duszy męki, ponieważ pamięta jak było kiedyś. Pamięta jak było na początku. Dusza była pełna radości i pokoju. Mało wtedy było tradycji i liturgii, ale było ŻYCIE, BOŻE ŻYCIE. Religia grasując po duszy człowieka wmawia człowiekowi, że Pan Bóg ma ulubione style , rytuały oraz ubiory. Religia wmawia człowiekowi, że może być tylko gorzej i rytualniej, ale ważne aby trwać ( przetrwać ). Religia pobudza ludzi do wiary, że to zainfekowani wierzą jedynie prawdziwie. Czy znacie jeszcze jakieś objawy tej choroby ? Aha i bardzo się denerwuje kiedy ktoś myśli inaczej i niby nie walczy, a jednak zwalcza wszelkie przejawy innego myślenia. Uśmiecha się, a jednak jest pełna goryczy i nienawiści, udając miłość. Można tak mnożyć jej objawy. Czy jest jakieś lekarstwo ? Znam tylko jedno - pobyć z Jezusem sam na sam , twarzą w twarz, sercem przy sercu ! Religia czy relacja ? Wybór należy do Ciebie !

środa, 28 kwietnia 2010

Już nie będę mówił szyfrem !

Kiedy mówimy o trudnych rzeczach staramy się mówić w sposób delikatny i pełen miłości. Jest to dobre i sam tak czynię. Jednak czasami efektem takiej komunikacji jest unikanie mówienia rzeczy w sposób przejrzysty i prosty. Przyszedł czas, aby powiedzieć wprost. Kościele przyszedł czas, aby za zmianą jakości duchowego życia przyszła zmiana form. To co robiliśmy 20 lat temu było niekwestionowanym powiewem Ducha. Jednak dziś robiąc rzeczy w ten sam sposób narażamy się na śmieszność i nieefektywność. Nasze kościoły muszą się zmienić, stać się miejscem wspaniałości pozbawionym zbędnych nabożnych form i śmiesznego luzactwa. W to miejsce niech zagości wolność, kultura i kreatywność oraz najwyższa jakość. Zadziwiające jest to jak wielu z nas wierzy w formy i rytuały. Śpiewanie tych samych pieśni od 20 lat jest uznawane za objaw duchowość, a wyświetlanie pieśni z rzutnika jedyną bezpieczną technologią. Ględzący kaznodzieje wzbudzają politowanie, jednak nie wypada kwestionować ich powołania. Tymczasem wielu utalentowanych mówców siedzi w ławach bo albo są za młodzi, albo są kobietami. Lęk przed zmianą jest tak wielki, że paraliżuje liderów przed zmianą. Mam dla nas wszystkich złą wiadomość, jeśli chcesz widzieć rozwój musisz podjąć wysiłek zmiany.

czwartek, 1 kwietnia 2010

Polska - twoja ziemia obiecana fragmenty


Rozdział I




Wychowani w jaskini


.A ręka Madianitów zaciążyła nad Izraelitami, tak że przed Madianitami kopali sobie schronienia w górach, jaskinie i miejsca obronne. Zdarzało się, że ledwie Izraelici co zasiali przychodzili Madianici i Amalekici oraz lud ze wschodu słońca i napadali na nich, a rozbijając obozy naprzeciwko nich, niszczyli plony ziemi aż ku granicom Gazy. Nie pozostawiali Izraelowi żadnych środków do życia - ani owiec, ani wołów, ani osłów.

Sędziów 6.2-4


Pamiętacie pokolenie Gedeona. Słyszałem wiele rozważań na ten temat. Jednak jakiś czas temu, podczas kazania na ten temat w kościele w Krakowie, nagle przyszła mi pewna refleksja, którą chciałbym się podzielić. To było tak mocne doświadczenie w moim wnętrzu, że nie mam wątpliwości co do pochodzenia owych treści. Wierzę, że to Duch Święty wtedy mówił.

Jest napisane, że Izraelici musieli kryć się w jaskiniach kiedy nieprzyjaciel plądrował ich kraj. Najeźdźca bezkarnie panoszył się w Izraelu, a lud Boży spędzał godziny, dni, może tygodnie w jaskiniach i pieczarach. To bardzo wymowne . Jaskinia to miejsce, w którym wielki Boży lud musiał nauczyć się żyć. Ci, którzy byli dziedzicami wielkich obietnic abrahamowych siedzieli przestraszeni, a ich wizja sięgała co najwyżej do końca jaskini, w której czuli się pewnie i bezpiecznie.

O tak, można było nauczyć się tam żyć. Lata mijały, a ludzie powoli zapominali kim są i do czego zostali przeznaczeni. Ciasnota miejsca zaczęła wpływać na ciasnotę umysłu. Kiedyś odkryłem jedną ciekawą rzecz, mianowicie terytorialnie małe kraje w Europie mają wszystko mniejsze. Mają mniejsze domy, a na pewno co rzuca się w oczy, znaki drogowe. U naszych południowych sąsiadów szczególnie to widać na drogowskazach, są naprawdę mikroskopijne. Nie wiem czy któryś z tamtejszych urzędników nad tym się zastanawiał, ale to naprawdę pomniejszanie znaków nie ma większego znaczenia dla ilości wolnej przestrzeni w Republice Czeskiej. Jednak podświadomie małe terytorium generuje mały sposób myślenia. Z drugiej strony, w wielkich krajach pod względem terytorium, można zobaczyć oznaki zupełnie przeciwnego sposobu myślenia, wszystko jest wielkie. Kiedy podróżowałem po Australii, odkryłem, że w większości miast i wsi jest swoiste marnotrawstwo przestrzeni. Domy są duże, drogi szerokie, wszędzie odczuwa się przestrzeń i odległość pomiędzy poszczególnymi budynkami w mieście. Jeśli nie masz samochodu, przemieszczanie się staje się naprawdę trudne. To w jakim otoczeniu wzrastasz ma ogromny wpływ na sposób myślenia.

Tak właśnie było z Izraelem. Życie w jaskiniach sprawiało, że ich wizja polegała na przetrwaniu kolejnego dnia, w którym wróg panoszył się na ich ziemi. Nie zapominajmy, że była to ich ziemia, kraina miodem i mlekiem płynąca.

Izraelici tamtych czasów żyli w ciągłym zagrożeniu, braku poczucia bezpieczeństwa. Niepewne jutro i ciągłe braki były codziennością. Okopani na swoich pozycjach marzyli o tym, aby przetrwać kolejny dzień. W takich warunkach nie można było mieć wielkiej wizji.

Wielcy wojownicy robili rzeczy, które miały pomóc im przetrwać, a nie były drogą do wielkiej glorii i chwały.

czwartek, 11 marca 2010

Trzeba zapomnieć

Kiedy oglądałem igrzyska w Vancouver kilka razy uderzyło mnie to, kiedy jakaś drużyna czy zawodnik ponosił klęskę komentator mówił: .. trzeba o tym zapomnieć i jutro na nowo podjąć wysiłek. Myślę sobie o nas , wielu z nas musi zaponieć, ba całe kościoły muszą zapomnieć. Żyjemy ograniczani wspomnieniami dobrymi i złymi. Musimy zapomnieć o tym co było wczoraj, musimy zapomnieć że polska to religijny kraj, musimy zapomnieć, że mało nas chrześcijan. O czym jeszcze trzeba zapomnieć. Trzeba na chwilę zapomnieć o wszytskich rozłamach, upadkach i bolesnych chwilach w kościele. Po co to wszytsko ? Te całe zapominanie. Po to, abyś ty i ja nieobciążony poleciał wysoko ! Po to, aby twój kociół szybował w mocy Ducha Świętego. Ja chcę zapomieć !

wtorek, 26 stycznia 2010

Smutny to dzień

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą. Dziś dowiedziałem się, że jeden z ludzi których znałem odszedł do Pana. Nasze ścieżki kilka razy się spotkały. Imponowało mi to, że jako obcokrajowiec całe swoje życie poświęcił nam i naszemu krajowi. Wszystko podporządkował jednemu aby zobaczyć Polskę zbawioną. Nie było mu dane zobaczyć tego co głosiła obietnica. Jednak jest pewne że miał udział w popchnięciu tego pierwszego elementu domina. W takim momencie wiem, że dalsza cześć tej historii zależy od nas. Ci którzy pozostali nie mogą zaniechać tego dzieła ani biegu do przeznaczenia. Polska będzie zbawiona to tylko kwestia czasu jeśli nie my to nasze dzieci to będą oglądać. Tak czy inaczej może to nie teologiczne ale wiem że Rick zobaczy to z nieba. Well done przyjacielu.