środa, 28 kwietnia 2010

Już nie będę mówił szyfrem !

Kiedy mówimy o trudnych rzeczach staramy się mówić w sposób delikatny i pełen miłości. Jest to dobre i sam tak czynię. Jednak czasami efektem takiej komunikacji jest unikanie mówienia rzeczy w sposób przejrzysty i prosty. Przyszedł czas, aby powiedzieć wprost. Kościele przyszedł czas, aby za zmianą jakości duchowego życia przyszła zmiana form. To co robiliśmy 20 lat temu było niekwestionowanym powiewem Ducha. Jednak dziś robiąc rzeczy w ten sam sposób narażamy się na śmieszność i nieefektywność. Nasze kościoły muszą się zmienić, stać się miejscem wspaniałości pozbawionym zbędnych nabożnych form i śmiesznego luzactwa. W to miejsce niech zagości wolność, kultura i kreatywność oraz najwyższa jakość. Zadziwiające jest to jak wielu z nas wierzy w formy i rytuały. Śpiewanie tych samych pieśni od 20 lat jest uznawane za objaw duchowość, a wyświetlanie pieśni z rzutnika jedyną bezpieczną technologią. Ględzący kaznodzieje wzbudzają politowanie, jednak nie wypada kwestionować ich powołania. Tymczasem wielu utalentowanych mówców siedzi w ławach bo albo są za młodzi, albo są kobietami. Lęk przed zmianą jest tak wielki, że paraliżuje liderów przed zmianą. Mam dla nas wszystkich złą wiadomość, jeśli chcesz widzieć rozwój musisz podjąć wysiłek zmiany.

czwartek, 1 kwietnia 2010

Polska - twoja ziemia obiecana fragmenty


Rozdział I




Wychowani w jaskini


.A ręka Madianitów zaciążyła nad Izraelitami, tak że przed Madianitami kopali sobie schronienia w górach, jaskinie i miejsca obronne. Zdarzało się, że ledwie Izraelici co zasiali przychodzili Madianici i Amalekici oraz lud ze wschodu słońca i napadali na nich, a rozbijając obozy naprzeciwko nich, niszczyli plony ziemi aż ku granicom Gazy. Nie pozostawiali Izraelowi żadnych środków do życia - ani owiec, ani wołów, ani osłów.

Sędziów 6.2-4


Pamiętacie pokolenie Gedeona. Słyszałem wiele rozważań na ten temat. Jednak jakiś czas temu, podczas kazania na ten temat w kościele w Krakowie, nagle przyszła mi pewna refleksja, którą chciałbym się podzielić. To było tak mocne doświadczenie w moim wnętrzu, że nie mam wątpliwości co do pochodzenia owych treści. Wierzę, że to Duch Święty wtedy mówił.

Jest napisane, że Izraelici musieli kryć się w jaskiniach kiedy nieprzyjaciel plądrował ich kraj. Najeźdźca bezkarnie panoszył się w Izraelu, a lud Boży spędzał godziny, dni, może tygodnie w jaskiniach i pieczarach. To bardzo wymowne . Jaskinia to miejsce, w którym wielki Boży lud musiał nauczyć się żyć. Ci, którzy byli dziedzicami wielkich obietnic abrahamowych siedzieli przestraszeni, a ich wizja sięgała co najwyżej do końca jaskini, w której czuli się pewnie i bezpiecznie.

O tak, można było nauczyć się tam żyć. Lata mijały, a ludzie powoli zapominali kim są i do czego zostali przeznaczeni. Ciasnota miejsca zaczęła wpływać na ciasnotę umysłu. Kiedyś odkryłem jedną ciekawą rzecz, mianowicie terytorialnie małe kraje w Europie mają wszystko mniejsze. Mają mniejsze domy, a na pewno co rzuca się w oczy, znaki drogowe. U naszych południowych sąsiadów szczególnie to widać na drogowskazach, są naprawdę mikroskopijne. Nie wiem czy któryś z tamtejszych urzędników nad tym się zastanawiał, ale to naprawdę pomniejszanie znaków nie ma większego znaczenia dla ilości wolnej przestrzeni w Republice Czeskiej. Jednak podświadomie małe terytorium generuje mały sposób myślenia. Z drugiej strony, w wielkich krajach pod względem terytorium, można zobaczyć oznaki zupełnie przeciwnego sposobu myślenia, wszystko jest wielkie. Kiedy podróżowałem po Australii, odkryłem, że w większości miast i wsi jest swoiste marnotrawstwo przestrzeni. Domy są duże, drogi szerokie, wszędzie odczuwa się przestrzeń i odległość pomiędzy poszczególnymi budynkami w mieście. Jeśli nie masz samochodu, przemieszczanie się staje się naprawdę trudne. To w jakim otoczeniu wzrastasz ma ogromny wpływ na sposób myślenia.

Tak właśnie było z Izraelem. Życie w jaskiniach sprawiało, że ich wizja polegała na przetrwaniu kolejnego dnia, w którym wróg panoszył się na ich ziemi. Nie zapominajmy, że była to ich ziemia, kraina miodem i mlekiem płynąca.

Izraelici tamtych czasów żyli w ciągłym zagrożeniu, braku poczucia bezpieczeństwa. Niepewne jutro i ciągłe braki były codziennością. Okopani na swoich pozycjach marzyli o tym, aby przetrwać kolejny dzień. W takich warunkach nie można było mieć wielkiej wizji.

Wielcy wojownicy robili rzeczy, które miały pomóc im przetrwać, a nie były drogą do wielkiej glorii i chwały.