piątek, 14 września 2012

Małe grupy w kościele-Konferencja dla liderów

Za dwa tygodnie wydarzenie niezwykle pożyteczne. Konferencja poświęcona małym grupom w kościele. Mam więc niezwykłą potrzebę zaprosić Was na nią z kilku powodów. Małe grupy są niezbędne do sensownego wzrostu kościoła. Są narzędziem utrzymującym żniwo. Są miejscem ewangelizacji, czynienia uczniami, wzajemnej troski oraz miejscem do praktykowania różnych darów i talentów w kościele. Nie jest prawdą, że w Polsce grupy się nie sprawdzają. Nie jest bowiem to kwestią jakieś azjatyckiej metody, ale grupy są jedną z najbardziej biblijnych form działalności. Od 15 lat mamy grupy w naszym kościele i doskonale się sprawdzają w polskich warunkach. dziś liczba naszych grup sięga 14. Nadmienię , że zaczynaliśmy od 1. Grupy nie są czarodziejskim narzędziem mającym sprawić wzrost kościoła przez jedną noc. Wymagają pracy i poświęcenia przez pastora oraz liderów kościoła. Na efekty trzeba czekać latami. Grupy domowe wymagają od lidera wypuszczenia wielu rzecz z własnych rąk na rzecz rozwoju innych, są narzędziem do realizacji prawdziwie powszechnego kapłaństwa wierzących. Grupy domowe pomagają zatroszczyć się o nowe osoby w kościele, dlatego odciążają pastora od wielu zajęć na rzecz równie wspaniałych i obdarowanych duszpasterzy grupowych. Dlaczego zapraszam Was na tę konferencję. Bo nam się udało. Bo jesteśmy szczęśliwi, że mamy grupy, bo zmieniły one nas. zapraszam was bo chcę zapro
sić Was do dramatycznie trudnego zadania, zmiany naszych kościołów. zadanie jest ogromne, ale każdy kościół dzisiaj tego potrzebuje. Więcej na filadelfia.org.pl lub napisz do nas maila: filadelfia@filadelfia.org.pl

piątek, 17 sierpnia 2012

Telefony w mojej głowie ?

Jak ważne są myśli jakie docierają do nas nie trzeba chyba nikomu pisać. Jednak ostatni nasz wyjazd integracyjny był wspaniałym przykładem na to, że największym wyzwaniem podczas naszych życiowych wyzwań są myśli, informacje, jakie docierają do nas. Ich nadmiar lub brak może być dla nas istotny i bardzo często niezwykle pozytywny. Naszym głównym celem było wejście na przełęcz Bramy Chałbińskiego w Tatrach. Nasz wspaniały przewodnik Paweł wyjaśnił nam na początku eskapady, że odcinek podzielony jest na dwa etapy i w zakeżności od tego jak pokonamy pierwszą część będzie zależało czy pójdziemy dalej. Nie muszę mówić, że dla mnie „miejskiego słonika” nawet pierwszy etap ( lżejszy) miał swoje trudne momenty. Jednak poruszaliśmy się dzielnie podziwiając piękne widoki jakie nas otaczały. Co kilkadziesiąt minut robiliśmy postoje, aby odpocząć i nabrać sił na dalszą podróż. Muszę powiedzieć, że Tatry są piękne wzbudzają z jednej strony podziw by zachwile odczuwać respekt oraz lęk wobec granitowych gigantów jakie nas zewsząd otaczały. Nasza mała grupa tak czy inaczej posuwała się do przodu. W pewnym momencie Paweł zakomunikował nam, że jeszcze 200 metrów i będziemy na miejscu. Te ostatnie metry były ścianą płaczu, były momenty kiedy z plecakiem prawie czołgałem się do góry. Był już taki moment kiedy w mojej głowie pojawiła się myśl, aby zawrócić. Krople potu spływały mi na czubek nosa, a potem niczym górski potok na tatrzańską skałę. To była walka z samym sobą. Jednak pomyślałem sobie, że przecież to ten łatwiejszy etap. Moja ambicja nie pozwoliła mi się wycofać z tej przecież łatwiejszej części wycieczki. Weszliśmy na górę resztkami sił. Po wejściu padłem na „glebę” i po chwili odpoczynku zadałem pytanie Pawłowi, jaki jest dalszy etap podróży. Paweł odpowiedział to jest ten właśnie ostatni etap. To było te ostatnie 200 metrów. Paweł stwierdził, że dobrze nam szło więc uznał, że idziemy dalej. Zdziwiłem się bardzo. Jaki wniosek z tej historii. Gdyby nasz przewodnik powiedział nam że czeka nas ostatnie 200 metrów gehenny nikt być może nie chciałby iść dalej. Uznalibyśmy, że i tak zaszliśmy daleko. Jednak my tego nie wiedzieliśmy. W naszej głowie był to ciągle I etap co pozwoliło nam wejść na szczyt przełęczy. Gdybym wiedział to co wiedziałem potem telefony w mojej głowie ciągle by dzwoniły z zachętą do przerwania podróży. Cóż czasami warto czegoś nie wiedzieć i miło się zdziwić.

środa, 8 lutego 2012

Zmień otoczenie !

(5) Potem wyprowadził go na dwór i rzekł: Spójrz ku niebu i policz gwiazdy, jeśli możesz je policzyć! I rzekł do niego: Tak liczne będzie potomstwo twoje. (6) Wtedy uwierzył Panu, a On poczytał mu to ku usprawiedliwieniu. (7) Potem rzekł do niego: Jam jest Pan, który cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać tę ziemię w posiadanie.
(Ks. Rodzaju 15:5-7, Biblia Warszawska)



Ciąg dalszy wątku powiązanego z naszą przeprowadzą do nowego domu. Zabraliśmy ze sobą nasz „wielki plazmowy telewizor” . W naszym poprzednim mieszkaniu jego rozmiar wydawał się monstrualny. Musieliśmy siadywać daleko, aby dobrze móc oglądać programy emitowane w telewizji. Wow co za potwór ? Czyste monstrum ! Zdecydowanie za duży-tak sobie myślałem. Przyszedł jednak czas przeprowadzki. Nasz wielgachny telewizor przymocowaliśmy do ściany w salonie. Kiedy usiedliśmy z całą rodziną, aby oglądnąć film to kolegialnie stwierdziliśmy, że siedzimy zbyt daleko lub telewizor jest za mały.
Co to ma do mojego przywództwa. To bardzo proste. Możesz znajdować się w środowisku ludzi, gdzie będziesz uchodził za giganta, guru , kogoś wyjątkowego, człowieka z innej planety. Twój kościół w jakimś środowisku będzie uchodził za wspaniały, dynamiczny, wyjątkowy. Jednak dla swojego dobra musisz raz na jakiś czas zmienić otoczenie. Po przebywać z ludźmi większymi od Ciebie. Poświęć czas na przyjmowanie od kogoś kto osiągnął więcej i Jego charakter jest wzorem dla Ciebie. To wspaniale, że Twój kościół daje radę w naszej rzeczywistości, ale raz na jakiś czas popatrz co Bóg czyni w kościele w miejscach mega Bożego poruszenia. Byłem w miejscach, gdzie ludzie stali w kolejce do kościoła. Czy to normalne? Z naszej perspektywy nie ! Jednak kiedy zmieniasz otoczenie, zmieniasz swoje patrzenie na rzeczywistość. Już nie chcesz być mały, już nie chcesz mieć przeciętnego życia oraz przeciętnych rezultatów. ( Nie jestem przeciwko wierności w małym, sam tego uczę, ale nie jest to miejsce w którym powinienem pozostać )
Zmień otoczenie to na pewno Cię rozciągnie i poszerzy twoje horyzonty. Pan Bóg wyprowadził Abrahama na dwór, aby zobaczył niebo pełne gwiazd. Cóż za widok, cóż za perspektywa. Myślę, że to co zobaczył Abraham zapierało dech w piersiach. Jednak, aby zobaczyć gwiazdy musiał wyjść na zewnątrz w innym przypadku zobaczyłby sufit. Tak tak wiele razy widzimy tylko sufit niemożności. Jest czas na zmianę otoczenia, a wtedy zmieni się Twoja perspektywa.

A.K

poniedziałek, 6 lutego 2012

Weź to !!!

Wiza, która była, a której nie było. Weź to !!!!

(12)A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył.(13)Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę.(14)Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać.(15)Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, sam zaś nie podlega niczyjemu osądowi.

(1 list do Koryntian 2:9-15, Biblia Warszawska)
(8)Dlatego powiedziano: Wstąpiwszy na wysokość, Powiódł za sobą jeńców I ludzi darami obdarzył. (9) A to, że wstąpił, cóż innego oznacza, aniżeli to, że wpierw zstąpił do podziemi? (10) Ten, który zstąpił, to ten sam, co i wstąpił wysoko ponad wszystkie niebiosa, aby napełnić wszystko. (11) I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, 

(List do Efezjan 4:8 Biblia Warszawska)




Od kilku miesięcy planowałem swoja podróż do Australii. Miałem okazję już trzykrotnie być w tym niezwykłym kraju. Organizacja wyjazdu to dosyć wielkie wyzwanie. Ułożenie programu pobytu, podróż, zakup biletów oraz otrzymanie wizy. Jako że wielokrotnie miałem okazję być w Australii to procedura składania wniosku wizowego odbywa się on-line. Kiedy ostatni raz składałem aplikacje wizę otrzymałem w przeciągu kilku dni. Tym razem zrobiłem podobnie po kilkunastu minutach od złożenia wniosku na moją skrzynkę poczty elektronicznej przyszło potwierdzanie złożenia dokumentów, co mogłem wyczytać z nagłówka wiadomości. No i tyle. Rozpoczęło się żmudne czekanie. Jeden dzień, drugi dzień, trzeci dzień i nic. Postanowiłem napisać, zapytać co się dzieje? Niestety otrzymałem wygenerowaną automatycznie odpowiedź że wszystko jest ok i tyle. Minął miesiąc, a ja ciągle czekałem. Moi przyjaciele z zagranicy zaczęli dopytywać się co się dzieje. Czy na pewno przyjadę? Postanowiłem jeszcze raz przeczytać pierwszego maila. I o dziwo doczytałem , że ów mail jest potwierdzaniem otrzymania wizy. Rząd australijski daje mi prawi wielokrotnego przekraczania granicy przez okres jednego roku. Cóż za zdziwienie! Nie wierzyłem swoim zdolnościom językowym. Zadzwoniłem do ambasady. Młody człowiek po drugiej stronie słuchawki wyjaśnił mi że wszystko jest w porządku i od miesiąca mogę swobodnie podróżować po tym pięknym kraju. Odłożyłem słuchawkę i wykrzyczałem yes yes yes !!
Jednak zaraz po owym tryumfalnym okrzyku Pan pouczył mnie. W naszej duchowej rzeczywistości jest podobnie. Duch Święty wskazał mi na kościół w Polsce. Pokazał, że my także czekamy na coś co już jest nam dane. Jednak nasze wyobrażenia o formie oraz sposobie udzielenie Bożych błogosławieństw są inne od tego co Bóg nam daje. Nie potrafimy rozpoznać, doczytać, przyjąć wszystkiego co mamy dzięki ofierze Jezusa na Golgocie. Zamiast wziąć przez wiarę i łaskę, staramy się stawać przed Bogiem i próbujemy mu imponować, nie wierząc, że można coś tak dostać , z miłości, bez nadmiernych reguł i form. Powtarzane od dziesięcioleci obiegowe prawdy ni jak się mają do maila od Pana Boga którego często nie doczytujemy do końca, lub czytamy go przez okulary religijnych stereotypów i ludzkich wyobrażeń bożej miłości, łaski i dobroci. Trudnym nam się wydaje fakt, że można coś otrzymać o tak sobie tylko na podstawie aktywnej wiary w działaniu. Na podstawie tego, że Bóg jest dobry dla swoich dzieci. Doczytajmy ten genialny e-mail od Pana Boga nie przez pryzmat starotestamentowego legalizmy ubranego w legalizm nowego przymierza upiększony nakazami i zakazami w nowym wydaniu, które rzekomo mają zrobić wrażenie na naszym kochającym Ojcu. Wiza jest nam już dana, Jezus dokonał wszystkiego i próba poprawiania tego dzieła, dodawania kończy się jedynie rozczarowaniem samymi sobą.
Porostu weź przez wiarę to co Bóg ma dla Ciebie. Nie zgódź się na przeciętność, stagnację, formalizm, tryumf formy nad treścią . Tego życzę Ci z całego serca.